Obiecałam, że zdam relację z tego jak zachowują się pędzle używane i prane od dwóch miesięcy i słowa dotrzymuję. Sposób mycia się nie zmienił - szampon Gliss Kur i odżywka Isany do włosów blond, moim zdaniem bardzo zacne połączenie, które kózce służy.


Kiedy zamawiałam pędzle GlamBRUSH nie wiedziałam jeszcze jak bardzo ułatwią mi życie i jak ciężko będzie mi wrócić do swoich starych nawyków w makijażu. Od momentu kiedy przyszły musiałam mieć je zawsze przy sobie, a wakacje, walanie się po torbach i spartańskie warunki nie służą żadnemu włosiu - ani mojemu, ani koziemu. Hania Knopińska, autorka pędzelków, doskonale wiedziała co będzie się dziać w sezonie urlopowym i na rynek wypuściła kilka ułatwiających nam życie akcesoriów - między innymi różowy pokrowiec na cały zestaw 27 pędzli wykonany z eko-skóry.



Jestem w jakimś cugu kremowym, już w chwili kiedy uznam, że być może znalazłam produkt spełniający wszystkie moje wymagania coś wpadnie mi w oczko, przeczytam skład, zerknę na cenę i nie mogę się opanować. Dzisiaj kolejna recenzja, tym razem produktu organicznego polskiej firmy Ava. Przyznam, że kręciłam się wokół niej od pewnego czasu, zawsze mieli w swojej ofercie coś, co przykuwało moją uwagę i mam wrażenie, że to kolejna firma na naszym rynku, w której pracuje ktoś naprawdę łebski.


Do tej recenzji zabierałam się solidnych kilka miesięcy. Gdybym sfotografowała swoją toaletkę, nikt by mi nie uwierzył, że Paese nie jest moim sponsorem - w tym momencie większość kosmetyków kolorowych jakich używam to produkty właśnie tej firmy. Romans zaczął się, tak jak kiedyś pisałam, świetnym lakierem nawierzchniowym, potem strasznie nakręciłam się na zachwalany na KWC puder z olejem arganowym, puder bambusowy, szminki Manifesto... Achh, no i poszło. W przypływie marnego humoru (sesja) zawędrowałam na ich stanowisku w Białymstoku i zauważyłam, że ja - osoba, która generalnie zawsze głęboko miała cienie do powiek i traktowała je jako zło konieczne - zakochuję się w odcieniu różu z paletki Candy. Potem było pomazianie paluchem testera, test w świetle dziennym - i przepadłam.

Dziś bez żadnego konkretu, wyleguję się na mazurach i chociaż pogoda moglaby być ładniejsza, to trzeba się cieszyć końcówką wakacji.

Być może wciąż jest za wcześnie, aby napisać pełnowymiarową recenzję, ale COŚ muszę napisać, bo sytuacja mnie zadziwia. Dziś na patelni:

Purederm, Złuszczająca maska do stóp:

Cena: 14 zł
Dostępność: Stacjonarnie w Biedronkach, Internet
Strona producenta: W powijakach


Zgodnie z obietnicą, nieco wcześniej, niż planowałam (ale właśnie gonią mnie dwa kolejne tematy - szczegóły na końcu notki) zamieszczam recenzję mojego ulubionego kremu na noc, nowości ze stajni Alterry:


Hydro krem na noc Winogrona BIO i Biała Herbata BIO:


Koniec wakacji, bimbania świństwem do góry, trzeba zabrać się za siebie i ruszyć do przodu. Recenzje i analizy składów na których ten blog miał się opierać leżą, a mi zaczynają się piętrzyć kosmetyki i opakowania od nich. Niestety jest też trochę tak, że aby napisać szczerą recenzję jakiegoś kosmetyku muszę go potestować kilka tygodni, wykluczyć zapychanie, podrażnienia, a moja skóra ostatnio rzadko kiedy chce ze mną współpracować - od czerwca znów wyglądam jakbym wpadła pod kosiarkę. No, ale dosyć użalania się nad sobą, czas na konkrety. Na pokładzie był już uwielbiany przeze mnie krem na dzień firmy Eveline z olejem arganowym, a tak się kiedyś złożyło, że na półce w Rossmannie źle sięgnęłam i w koszyku wylądował jego niemal identycznie wyglądający brat:

Regenerujący krem na noc:

Następny wpisNowsze posty Poprzedni wpisStarsze posty Strona główna