Projekt denko z wakacji 2015 - podsumowanie kosmetyków, które poznałam od podszewki



Właśnie jadę autobusem i pies jakiejś babeczki zrzygał się (wybaczcie kolokwializm) na siedzenie obok niej. Brawo dla wszystkich trzymających swoich milusińskich na kolanach w środkach masowego transportu i współczucie dla nieświadomej osoby, która na tej tajemniczej plamie później usiądzie. 

Mniejsza o to.

Projekt denko - nie jestem najlepsza w kontynuacji tej serii, ponieważ brak mi systematyczności w gromadzeniu zużytych opakowań. Teraz jednak udało się wykończyć kilka produktów o których mogę powiedzieć nieco więcej.

BTW, zrzut wymiocin na podłodze autobusu nadal nie został przez szanowną panią sprzątnięty.


Babuszka Agafia, Drożdżowa maska przyśpieszająca porost włosów

Denko roku, bo o zużycie tej maski walczyłam od września 2014 - czyli drożdżowa Babuszka Agafia. Cudny zapach, coś jak maślano-waniliowe ciasteczka to jeden z największych plusów tego kosmetyku. Stosowałam ją na skórę głowy, podobnie jak balsam tej samej firmy, aby w pełni wykorzystać świetny, naturalny skład i takie używanie jej zalecam. Nakłada się jak marzenie, ma lejącą konsystencję, a po zastosowaniu włosy przy nasadzie są uniesione, jakby zagęszczone i puszyste. Nie mogę jednoznacznie ocenić czy przyśpiesza wzrost włosa, ponieważ moje kłaki sięgają już lędźwi, jednak odrost wciąż się pojawia, czyli coś się na tej głowie dzieje. We wtorek wykorzystam fakt, że mam wolne i zrobię w końcu zdjęcia poglądowe obecnego stanu włosów co by nie gadać po próżnicy. Cena maski waha się w zależności od tego gdzie ją kupicie, jednak nie jest droga - w Jaśminie (jasminsklep.pl) można ją dostać już za nieco ponad 8 złotych. Ja swoją kupiłam stacjonarnie w Białymstoku, gdzie jest w każdym sklepie spożywczym typu Społem i w sklepach w kosmetykami naturalnymi, kosztowała wtedy nie więcej niż 15 złotych. Jest wydajna, nie ma silikonów, nie obciąża włosów, widzę w niej absolutnie same plusy. Do przetestowania zamówiłam jej siostrę, maskę z łopianem.

Skład: Aqua with infusions of: Yeast Extract, Betula Alba Juice; enriched by extracts: Inula Helenium Extract, Arctostaphylos Uva Ursi Extract, Silybum Marianum Extract, Cetrionium Chloride, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Guar Gum; cold pressed oils: Triticum Vulgare Germ Oil, Ribes Aureum Seed Oil, Pinus Siberica Cone Oil, Rosa Canina Fruit Oil, Ascorbic Acid, Panthenol, Glucosamine, Citric Acid, Parfum, Benzoic Acid, Sorbic Acid.






Ziaja Ulga, płyn micelarny

Ziaja Ulga, płyn micelarny do cery wrażliwej został kupiony w Tesco jakieś półtora miesiąca temu. Nie powala wydajnością ani działaniem - chociaż cery wrażliwe, nie nadużywające kolorówki jak ja mogą być z niego zadowolone. Średnio radzi sobie z trwałym makijażem, takim jak zastygający podkład czy tusz do rzęs (cóż, z tuszem w ogóle sobie nie radzi), ale skóra po jego użyciu jest fajnie stonizowana i zmiękczona. Kosztował 9,50 zł, ale muszę powiedzieć, że wolę dołożyć dwa, trzy razy tyle i mieć kosmetyk bardziej wielofunkcyjny (chociażby Green Pharmacy). W dalszym ciągu na pierwszym miejscu płynów micelarnych stoi gigant Bielendy kupiony w Naturze z serii Home Professional. Używając produktu Ziaji regularnie zbankrutowałabym na płatkach do demakijażu.

Skład: Aqua, Sodium Cocoamphoacetate, Propylene Glycol, Glycerin, Panthenol, Allantoin, Glycyrrhiza Glabra (Licorice) Root Extract, DMDM Hydatoin, Sodium Benzoate, Citric Acid.

Na zielono - składniki aktywne
Na fioletowo - konserwanty

  • Sodium Cocoamphoacetate - bardzo łagodny, amfoteryczny środek powierzchniowo czynny.  Przywraca równowagę skórze po użyciu anionowych środków powierzchniowo czynnych (SLS itp.)
  • Propylene Glycol - rozpuszczalnik, zwiększa nawilżenie skóry, ułatwia wnikanie substancji
  • Glycerin - gliceryna, substancja nawilżająca, zatrzymuje wodę w naskórku
  • Panthenol - pro-witamina B5, działa łagodząco, nawilżająco
  • Allantoin - działa łagodząco, przeciwzapalnie
  • Glycyrrhiza Glabra (Licorice) Root Extract - wyciąg z lukrecji, działa przeciwzapalnie i uszczelniająco na naczynia krwionośne
  • DMDM Hydatoin, Sodium Benzoate - konserwanty, jeden będący pochodną formaldehydu
  • Citric Acid - kwas cytrynowy, regulator pH



Paese, Puder Nawilżający z kolagenem

Bardzo rzadko udaje mi się "zdenkować" kosmetyki kolorowe. Mam ich sporo i używam zamiennie, ale o tym pudrze mogę powiedzieć coś więcej. Osiągnął denko, chociaż nie został zużyty do końca, więc oceniam go jako stosunkowo wydajny - służył mi dzielnie od kwietnia do teraz. Jego konsystencja wywołała u mnie westchnienie zachwytu w sklepie. Po prostu musiałam go mieć. Jest cudownie miękki, aksamitny, daje efekt łagodnego matu. Niestety, jedna z zalet zahacza o wady - jeśli przesuniemy po nim pędzlem, to nabierzemy ogrom kosmetyku, połowa wzbije się w powietrze, druga zostanie na włosiu, a "trzecią" wciągniemy nosem. Używałam więc do niego wyłącznie mięciutkiego, syntetycznego pędzla, którym delikatnie "dziubałam" aby nabrać odrobinkę produktu. Skład prezentuje się przyzwoicie, według producenta puder ma właściwości nawilżające i stosowany na mokro nieźle kryje. Od siebie dodam, że Paese należy się jakaś nagroda za kolorystykę ich pudrów. Ten, który kupiłam jest najjaśniejszy. Odcień wpada w piękną, migdałową żółć i gdy byłam opalona bądź używałam koncentratu brązującego Bielendy zdarzało mi się tego pudru używać do rozjaśniania okolicy pod oczami czoła i brody, celem podkreślenia konturu twarzy. Jeżeli szukacie dobrego, jaśniutkiego pudru, który będzie lekko krył, dawał miękki efekt na skórze i jeszcze kosztował w granicach 30 złotych - myślę, że nie warto szukać dalej.

Skład: Talc, Mica, Aluminium Starch Octenylsuccinate, Squalene, Methyl Methacrylate Crosspolymer, Water, Butylene Glycol, Hydrolyzed Collagen, Phenoxyethanol, Magnesium Stearate, Trihydroxystearin, Allantoin, Lauroyl Lysine, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid, Parfum, Ethylhexylglycerin.

Na zielono - składniki aktywne
Na fioletowo - konserwanty

  • Talc - miękki minerał, wygładza skórę, zwiększa poślizg kosmetyku, nadaje efekt jedwabistej skóry
  • Mica - odbija światło dając efekt promiennej cery
  • Aluminium Stach Octenylsuccinate - sól aluminium, niweluje pocenie skóry, matuje cerę
  • Squalene - składnik płaszcza lipidowego ludzkiej skóry
  • Methyl Methacrylate Crosspolymer - substancja filmotwórcza, poprawia także przyczepność kosmetyku do skóry
  • Butylene Glycol - hydrofilowa substancja, nadaje nawilżenie skórze i włosom
  • Hydrolyzed Collagen - kolagen rozpuszczalny w wodzie, nadający nawilżenie skórze
  • Phenoxyethanol - rozpuszczalnik substancji aktywnych, konserwant
  • Magnesium Stearate - regulator konsystencji kosmetyku i jego właściwości
  • Trihydroxystearin - zwiększa gęstość fazy olejowej kosmetyku, tworzy film na skórze ograniczający parowanie wody
  • Allantoin - działa przeciwzapalnie, łagodząco
  • Lauroyl Lysine - daje uczucie gładkości, składnik naturalny
  • PEG-8 - substancja powierzchniowo czynna
  • Tocopherol - witamina E
  • Ascorbyl Palmitate - stabilna forma witaminy C
  • Ascorbic Acid - kwas askorbinowy, witamina C
  • Citric Acid - kwas cytrynowy, regulator pH
  • Parfum - kompozycja zapachowa
  • Ethylhexylglycerin - konserwant


Antyperspirant Sanex, Dermo Extra Control

Ostatnim kosmetykiem, który wyjątkowo polubiłam jest dezodorant Sanex, kupiony na zastępstwo niezawodnego Adidasa. Z premedytacją wybieram antyperspiranty na bazie aluminium, bo tylko takie w moim przypadku działają. Bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Nie podrażniał skóry nałożony zaraz po depilacji, nie powodował ściągnięcia ani przesuszenia (co Adidasowi regularnie się zdarzało). Naprawdę dobrze chronił przed poceniem nawet na bardzo wymagających treningach. Cóż więcej mogę o nim powiedzieć? Kosztował w granicy 10-15 złotych, w Rossmannie można znaleźć go także na promocji.

Skład: Aqua, Aluminium Chlorohydrate, Glycerin, PPG-15 Stearyl Ether, Steareth-2, Cyclopentasiloxane, Steareth-21, Parfum, Dimethicone, Caprylyl Glycol, Talc, BHT.

  • Aluminium Chlorohydrate - sól aluminium, ogranicza pocenie, zwalcza bakterie odpowiedzialne za przykry zapach
  • Glycerin - substancja nawilżająca, zatrzymuje wodę w naskórku
  • PPG-15 Stearyl Ether - środek zmiękczający i wygładzający
  • Steareth-2 - substancja zwilżająca, środek powierzchniowo czynny
  • Cyclopentasiloxane - polimer lotny, tworzy na powierzchni skóry film i poprawia właściwości aplikacyjne kosmetyku
  • Steareth-21 - substancja powierzchniowo czynna, myjąca
  • Parfum - kompozycja zapachowa
  • Dimethicone - silikon, tworzy warstwę ograniczającą parowanie wody i daje efekt gładkiej skóry
  • Caprylyl Glycol - emolient, uzupełnia warstwę lipidową skóry
  • Talc - wygładza skórę i daje efekt gładkości
  • BHT - przeciwutleniacz

Uff, wyszła całkiem solidna notka. Brakuje mi częstszego zagłębiania się w składy i odszyfrowywania ich pozycja po pozycji, mam nadzieję, że teraz, kiedy piszę w każdej wolnej chwili uda mi się kontynuować ten zwyczaj.

Jak bardzo nie możecie doczekać się nowego serum Bielendy? Ja wprost umieram z ciekawości.

Przypominam, że we wcześniejszej notce toczy się rozdanie kosmetyków, które kończymy 18 września! Wszystkich chętnych na paczuszkę zapraszam do zabawy :)
Następny wpisNowszy post Poprzedni wpisStarszy post Strona główna

5 komentarzy:

  1. Bardzo lubiłam te maskę drożdżowa. A serum bielendy jestem bardzo ciekawa bo to z kwqsem migdałowym świetnie się u mnie sprawdziło. Obecnie używam flavo C Ale szczerze to jest takie sobie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Koniecznie muszę dorwać tę drożdżową maskę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie miałam żadnego produktu z wymienionych. Ja swojego micela z biedronki nie zamienię na nic. Choć składniam się bardziej naturalnej pielęgnacji. Nikt nie domywa mojego makijażu jak on <3
    A to serum to muszę spróbować! Ciekawe czy się sparwdzi jak jego migdałowy brat. Choć moja skóra się do niego przyzwyczaiła, to wcześniej działał świetnie. Teraz go odstawiłam na pewien czas ale i tak wrócę. A z tym serum to spadłaś mi jak z nieba! :D Właśnie szukałam jakiegoś z witaminą C.

    OdpowiedzUsuń
  4. To serum jest już do kupienia w niektórych sklepach:). Skład też jest naprawdę fajny, wklejam link do wizażu, gdzie zamieściła jedna z użytkowniczek, bo nie chce mi się z etykiety przepisywać:
    http://wizaz.pl/forum/showpost.php?p=52650437&postcount=3005
    ale glukonolakton po wodzie *.*
    będzie moje!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie miałam żadnego z tych produktów, ale w zmywaniu wodoodpornego makijażu radzi sobie najlepiej Face Glow od Livioon i nie zamienię jej na nic innego :)

    OdpowiedzUsuń