Szczotko-pędzel, czyli najnowszy GlamBrush! Dla kogo, po co i czy w ogóle?

Ok, wiem, mówiłam, że nie kupię więcej żadnego GlamBrush'a, ale ciekawość wygrała.

Jeżeli śledzicie kanał Katosu na Youtube, to wiecie jak wielkim hitem okazał się owalny pędzel firmy Artis. Cały czas szukam najlepszej metody nakładania podkładu, a moja cera bywa kapryśna i trudna, dlatego w szczególności zależy mi na silnym kryciu, ale też naturalnym efekcie. Pojawienie się na rynku nowych pędzli Hani Knopińskiej zrobiło mi miłą niespodziankę i nad zakupem nie zastanawiałam się ani chwili.



Posiadam pędzel w rozmiarze OV2, czyli mniejszy, do bardziej precyzyjnej aplikacji. Pierwsze wrażenie po dostaniu w łapy - bardzo pozytywne. Włosie jest niesamowicie gęste, trzyma kształt, nie rozcapierza się. Gumowa rączka wygodnie leży w dłoni, do kolorystyki nie można się doczepić. Jest dobrze. Jedziemy dalej.

Po oględzinach wstępnych przyszła pora na aplikację podkładu. Oczekiwałam większej rewolucji, ale nic takiego nie ma miejsca. Zamiast wklepywać suniemy po prostu po skórze, zostawiając na niej smugę produktu. W tym momencie należy uważać, bo granice smugi potrafią być ostre, a to znaczy, że jeśli nie przeciągniecie podkładu trochę na szyję, to możecie spodziewać się efektu ultra-maski na twarzy. Częściowo zastygnięta smuga przy użyciu tego pędzla daje się rozsmarować, czyli to można zaliczyć już na plus.

Najbardziej upierdliwy, plastelinowaty i klejący podkład jakiego używam, czyli Pierre Rene Skin Balance, po nałożeniu szczotą wygląda świeżo i naturalnie, a jego warstwa na skórze jest równa jak horyzont na Kurpiach. Takiego efektu faktycznie nie uzyskałam do tej pory żadnym innym narzędziem, czy to flat-topem, kulką czy palcami. Ale żeby nie było tak kolorowo, muszę Was ostrzec, że pędzel ma swoje wady.

Jego podstawowym minusem jest to, że już przy trzeciej aplikacji podkładu skóra twarzy zaczęła mnie boleć. Nie mam cery wrażliwej, na szczęście wyleczyłam też wszystkie większe ranki, które mogłyby tłumaczyć chwilowe podrażnienie. Włosie jest na tyle twarde, krótkie i zbite, że po zwilżeniu podkładem, w kontakcie ze skórą staje się naprawdę mało przyjemne. Nie wyobrażam sobie rozłożenia nim korektora pod oczami. Trochę obawiam się, że codzienny masaż tą szczotką będzie robił za mechaniczny peeling, a tego wolałabym uniknąć.

Moim zdaniem częściową winę za ten efekt ponosi kształt szczotki. Jeżeli porównacie wygięcie C tego pędzla i pędzli Artis, to zobaczycie, że ten tutaj jest dużo bardziej wypukły. Siłą rzeczy, powierzchnia styku włosia ze skórą jest niewielka, więc żeby równo rozłożyć podkład trzeba lekko przycisnąć pędzel do skóry - i w tym momencie zaczyna robić się średnio przyjemnie. Gdyby pędzel był nieco bardziej płaski to lepiej przylegałby do twarzy i myślę, że tego efektu można by uniknąć.

Oprócz tego, jeżeli chcę uzyskać miejscowo większe krycie, to niemożliwe jest klasyczne wklepanie podkładu, bo szczota go po prostu NIE WKLEPUJE. Rozsmarować można, owszem, ale niekiedy kosztem nałożonej i zastygniętej wcześniej warstwy.

Jeśli macie wyjątkowo kosztowny podkład i chcecie aplikować go możliwie jak najbardziej ekonomicznie, to OV2 sprawdzi się w tej roli wyśmienicie. Zdecydowanie to najmniejszy pożeracz produktu, z jakim miałam do tej pory do czynienia. Dosłownie z dnia na dzień ilość wykorzystywanego podkładu zmniejszyła się u mnie o połowę.

Jak pewnie widzicie mam dość mieszane uczucia co do tego pędzla. Swoją rolę pełni wyśmienicie, jednak nie mam absolutnej pewności, czy nie dałoby się lepiej przez wprowadzenie kilku poprawek w jego kształcie. Wiem również, że niektóre z Was mają naprawdę wrażliwą skórę i postawiłabym swoją miesięczną pensję na no, że w takim wypadku zakup pójdzie do kosza. Na rynku jest już kilka rodzajów szczotko-pędzli, jeżeli macie z nimi jakieś doświadczenia to dajcie znać w komentarzach. A może testowałyście już nowości GlamBrush i Wasze doświadczenia są inne, a ja się czepiam? Dajcie znać co o tym sądzicie.
Następny wpisNowszy post Poprzedni wpisStarszy post Strona główna

9 komentarzy:

  1. Te "dziwne" szczotki dl nakładania podkładu robią się naprawdę popularne :) Mnie nie kusi, gdyż używam kremów BB które najlepiej wyglądają nakładane jednak palcami lub minerałów przy których stosuję pędzle kabuki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Widziałam już coś podobnego na YT i nawet się nad tym zastanawiałam. Jednak skoro drapie, to niestety moje wrażliwe policzki tego nie przeżyją.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie zbędny gadżet, wolę pędzel ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Najbardziej trafną opinię na temat tego pędzla wydałaby Katosu - zachwala niesamowicie Artisa, więc coś musi być na rzeczy. Lub ktoś inny, kto ten pędzel posiada. Ale fakt, ta wypukłość pędzla jak dla mnie nie przemyślana.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zastanawiałam się nad wypróbowaniem tego nowego modelu, ale chyba wolę uniknąć mechanicznego peelingu przy nakładaniu podkładu :D. Mam parę pędzli Hani, generalnie nic złego o nich nie mogę powiedzieć, są dobre, chociaż daleko im do moich ulubionych Hakuro. Mają fajne kształty, nie niszczą się, nie odkształcają, ale to wszystko dzięki osłonkom do suszenia. Bez nich włosie naturalne kozy strasznie się kręci. Może skuszę się jeszcze na jakiś jeden, ale to byłoby tyle.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurczę, trafiłam tu przypadkiem, początkowo na wpis o toniku z Bielendy - szukając jego składu w internetowych czeluściach. I tak się zastanawiam, czemu tu tak mało ludzi, skoro blog taki staranny i estetyczny. Trzymam kciuki za rozwój bloga! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Owalne pędzle do podkładu są objawieniem. Nie chce już "tapetować" się niczym innym. Swój zamowilam na aliexpress i kosztował mnie ok. 40 zl i wydaje mi się, że nie jest aż tak zaokrąglony z profilu jak te od Hani ( mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi :) w każdym razie miłego użytkowania!

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy ten pędzel moczymy przed nałożeniem podkładu?

    OdpowiedzUsuń
  9. Polecam zajrzeć tutaj ==>> http://alieokazje.pl/2017/04/27/owalne-pedzle-11-66-usd-aliexpress/ bo te pędzle są naprawdę świetnej jakości :)

    OdpowiedzUsuń